Na pewno sami wiecie, jak takie "nic" może działać na człowieka. Mój trochę się przez to zmienił, mało go interesuje, nawet książki, które wcześniej kochał czytać. Boję się, że może popadać w depresję. Nie wiem, jak mu pomóc, a bardzo chciałabym. Nie ma szans na żadnego psychologa, chyba bym tam chłopaka musiała zaciągnąć siłą, przywiązanego do taczek

Chodzi mi o to, żebyście powiedzieli mi z Waszej perspektywy, jak najlepiej podejść do takiej osoby. Co mówić, co robić - starać się gdzieś wychodzić, czy to i tak nic nie da, bo nie będzie go to cieszyć? Nie wiem, proszę, pomóżcie.