autor: Clara » 17 lis 2016, 21:02
Hej, ja również od dłuższego czasu szukam pracy. Jestem po administracji. Moje doświadczenie to głównie staże w sądach i urzędach. Ciśnienie mi się podnosi kiedy czytam o zmianie nastawienia i o tym, że pracodawcy nie szukają osób wykształconych tylko kreatywnych, komunikatywnych itp. Znajomości też mi nie pomogły. Pytałam już wszystkich znajomych, którzy mogliby coś załatwić. Powiedzieli, że spytają i na tym się skończyło. Nieraz doświadczyłam na własnej skórze, że nie liczy się ani wykształcenie ani nawet doświadczenie - tylko znajomości. Może nie ma nic złego w tym, że znajomi pomogą w znalezieniu pracy, ale często jest tak, że stanowiska zajmują ludzie bez kompetencji bo ciocia czy koleżanka coś załatwiła. Mogę podać przykład: zarówno w urzędzie jak i w sądzie, gdzie nabór powinien być jawny i konkurencyjny, zostają zatrudnione osoby (na normalną umowę, a nie na zastępstwo czy zlecenie) bez ogłoszonego konkursu. Tak po prostu telefon z kadr i jest pani zatrudniona. Mimo, że "nie ma wolnych stanowisk", "nie ma pieniędzy na nowych pracowników". Wystarczy rodzina na stanowisku i już nagle są pieniądze i wolny wakat. Cuda! Staram się nie poddawać, ale coraz gorzej mi to wychodzi. Szukam, wysyłam i nic. Od czasu do czasu ktoś zaprosi na rozmowę. Oddzwonimy i cisza...
Hej, ja również od dłuższego czasu szukam pracy. Jestem po administracji. Moje doświadczenie to głównie staże w sądach i urzędach. Ciśnienie mi się podnosi kiedy czytam o zmianie nastawienia i o tym, że pracodawcy nie szukają osób wykształconych tylko kreatywnych, komunikatywnych itp. Znajomości też mi nie pomogły. Pytałam już wszystkich znajomych, którzy mogliby coś załatwić. Powiedzieli, że spytają i na tym się skończyło. Nieraz doświadczyłam na własnej skórze, że nie liczy się ani wykształcenie ani nawet doświadczenie - tylko znajomości. Może nie ma nic złego w tym, że znajomi pomogą w znalezieniu pracy, ale często jest tak, że stanowiska zajmują ludzie bez kompetencji bo ciocia czy koleżanka coś załatwiła. Mogę podać przykład: zarówno w urzędzie jak i w sądzie, gdzie nabór powinien być jawny i konkurencyjny, zostają zatrudnione osoby (na normalną umowę, a nie na zastępstwo czy zlecenie) bez ogłoszonego konkursu. Tak po prostu telefon z kadr i jest pani zatrudniona. Mimo, że "nie ma wolnych stanowisk", "nie ma pieniędzy na nowych pracowników". Wystarczy rodzina na stanowisku i już nagle są pieniądze i wolny wakat. Cuda! Staram się nie poddawać, ale coraz gorzej mi to wychodzi. Szukam, wysyłam i nic. Od czasu do czasu ktoś zaprosi na rozmowę. Oddzwonimy i cisza...