
Od dłuższego czasu mam depresję, złe myśli. Wysyłam CV, rozwożę też osobiście jeśli pojawia się jakaś oferta. Mam kiepskie wykształcenie/ledwo średnie, bez matury którą odpuściłem ze względu na problemy/ i marne doświadczenie zawodowe. Do tego doszedł fakt, że w wielu pracach jestem skreślony ze względu na 'brak widzenia przestrzennego'. Przedwczoraj kolejna rozmowa i kolejne rozczarowanie - nawet do pracy na produkcji gdzie przyjmują chyba prawie każdego, się nie zakwalifikowałem

Mam 23 lata i połowa mojego życia to droga do nikąd, marazm. Nie stać mnie na nic, nie mam własnych środków a czas spędzany przeze mnie to siedzenie w czterech ścianach, sporo ostatnio płaczę. Mieszkam u rodziców, chciałbym być niezależny ale coraz częśćiej myślę, że to poza moim zasięgiem. Teraz to już chyba w ogóle nie mam marzeń, wszystko się skończyło. Rozczarowanie za rozczarowaniem. Ile trzeba wysiłku żeby cokolwiek osiągnąć, żeby jakąś głupią, jakąkolwiek pracę znaleźć?
To tyle z mojej depresji. Przepraszam nieskładny tekst.